Wrong – Wrong (2016)
- Michał Kryszak
- 23 lis 2019
- 2 minut(y) czytania

To co imponuje mi we Wrong najbardziej to ciężar oraz bezkompromisowość. Nie da się od tego usnąć, bo to solidna dawka energii, która kopie cię po dupie i momentalnie wbija cię w fotel. W tej całej agresji, jaką oferuje zespół, nie ma mowy o żadnym banale, irytującym kiczu, wkurwiająco-plumkających gitarach, nieznośnym growl’u oraz screamie i wymuszonej pompatyczności, która denerwuje mnie w co po niektórych, nowszych metalowych zespołach, których dane mi było usłyszeć.
Na „Wrong” od razu można wyczuć na kim ten zespół się wzorował. Mowa tutaj o Helmet. Te inspiracje, są naprawdę słyszalne na tym albumie, i aż ciężko odróżnić jeden zespół od drugiego. To dosyć odtwórcze, alternatywno-metalowe nawalanie, ale to nie sprawia, że płyta jest zła i w cale nie angażuje. Nie ma na albumie żadnego słabego momentu . To solidne i pełne pasji granie, które już od pierwszych sekund („More Like”) angażuje słuchacza. Mimo to tych pozytywów, jest tu pewien znaczący problem. Utwory są tworzone na jedną nutę (np. „More Like”, „Wrong”, „Stasis”). Absolutnie nic z nagranego materiału się nie wyróżnia, bo zawsze napotkać można tak samo ciężkie i szybkie utwory. Jest tylko jeden od tego wyjątek („High Chair”), ale to tylko nie znaczna różnica, a nie jakaś wielka różnica. Oczywiście, w takiej konwencji, to nie jest nic złego, ale eksperymentowanie i poszerzanie horyzontów i muzycznych granic jest (nie) zawsze na plus.
Eric Hernandez (wokal, gitara elektrycznie), wypada całkiem dobrze jako wokalista. Jego lekki growl działa dobrze na tym albumie, idealnie komponując się z warstwą instrumentalną, która z kolei nie robi absolutnie niczego, żeby jakoś się odróżnić od Helmet. Ryan Haft (gitara elektryczna), Andres Ascanio (gitara basowa), oraz Brian Hernandez (perkusja), brzmią tak samo co zespół Page’a Hamiltona, co tutaj pozostawia pewien niedosyt i powoduje że sami muzycy torują sobie drogę do odkrycia czegoś, co by ich w jakikolwiek sposób odróżniło.
”Wrong” to udany album, ale nie bez zgrzytów. Gdyby zespół zaoferował więcej własnych pomysłów i zapewnił tym samym jakąś niejednorodność utworów, byłbym skłonny wystawić wyższą ocenę. Polecam go, jeśli macie tolerancję do odtwórczości takiego kalibru, oraz jak lubicie tego rodzaju brzmienie.

Comments