top of page
Szukaj

O’K and the Night Crew – O’K and the Night Crew (2018)

  • Zdjęcie autora: Michał Kryszak
    Michał Kryszak
  • 28 wrz 2019
  • 2 minut(y) czytania


Dziwaczna nazwa – tyle trzeba by chociaż trochę mnie zaintrygować. A skoro O’K and the Night Crew taką posiada (nie ukrywajmy), to uznałem, że warto dać temu zespołowi szansę. Z resztą, dobrej muzyki nigdy za wiele, bo to z czym się zetknąłem zrobiło na mnie kolosalne wrażenie. Rzadko się zdarza aby to właśnie debiutancki album zaoferował takie doświadczenie. Przeważnie, pierwsze płyty są właśnie takim, nieśmiałym, „pierwsze koty za płoty”. Ale bywa też tak, że jak już się taki album znajdzie, to momentalnie zapada on w pamięć.


„O’K and the Night Crew” to ciekawe połączenie stoner rockowo/hard rockowego ciężaru (np. „Crystal Stair”), bluesowego vibe’u (np. „Oxen in the Field”) i psychodelii (np. “The Cave”). Bywa tu też nieco funk rockowo (np. „Purple Cloud” i „Borderland”) i oprócz powolnego ciężaru, jest tu też momentami bardziej spokojnie („Hazard Ave”), dzięki czemu nie można stwierdzić, że zespół sprawdza się tylko w agresywnym naparzaniu. Grupa jest nawet otwarta na luźne jamowanie („Hellhound on My Train”). Co prawda, utwory nie różnią się od siebie jakoś znacząco, ale to nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z materiału. To konkretna porcja rockowego grania. Gdybym miał do czegoś porównać muzykę zespołu, to stwierdziłbym, że to taka fuzja Queens of the Stone Age, Jimiego Hendrixa i Red Hot Chili Peppers (w tych momentach, które wyraźnie zahaczają o funk rock). Ale umówmy się, Luke Lantange (giatar basowa) to nie Flea, a Derekowi O’Kanosie (wokal, gitara) daleko do tak samo wirtuozerskiej i skomplikowanej gry na gitarze. To tylko luźne, obrazowe, skojarzenie.


Urzekają tutaj zdolności wokalne Dereka. Jego głos jest naprawdę czysty i charyzmatyczny, przez co kontrastuje z ciężarem muzyki w naprawdę fajny sposób. Również jego gra na gitarze jest zachwycająca. Jest ciężka i mocarna (np. ”Crystal Stair”). Luke Lantagne i Zach Haberern (perkusja) również mają coś na tym albumie do pokazania. Grają wyraziście i trudno przeoczyć ich wkład w ten materiał. Po prostu, klasa sama w sobie.


Produkcja jest doskonała. Nie ma tutaj żadnego zgrzytu, czy nawet punktu, do którego można się chociaż trochę przyczepić. Również i pod tym względem, album radzi sobie doskonale.


Debiut O’K and the Night Crew, to kawał świetnej muzyki. Materiał co prawda nie jest jakoś super różnorodny, ale na tyle zapada w pamięć i angażuje słuchacza by to nie stanowiło problemu. Ja zaliczam.


 
 
 

Comments


©2018 by Matchbox. 

bottom of page