Bully – Losing (2017)
- Michał Kryszak
- 14 wrz 2019
- 2 minut(y) czytania

To co można usłyszeć od pierwszych sekund „Losing”, to przede wszystkim dosyć wyraźna zmiana stylu. Melodyjność jest szczątkowa, a granie jest jeszcze bardziej zadziorne, niż na „Feels Like”. Można stwierdzić, że zespół poświęcił 2 letnią przerwę od wydawania nowego materiału, na przekształceniu stylu w coś bardziej agresywnego. Zauważalnym są również zmiany w sekcji rytmicznej. Stewart Copeland został zastąpiony przez Wesley’a Mitchella (perkusja), przez to brzmienie bębnów stało się znacznie potężniejsze, przez co idealnie wpisuje się w ton całego wydawnictwa.
Jednakże, znowu materiał jest dosyć jednorodny, co znowu rekompensuje w pełni przebojowość wydawnictwa. Jednakże, w odróżnieniu od debiutu, znacznie bardziej wszędobylskie są sprzężenia zwrotne. Co prawda, już wtedy się pojawiały, ale nie w takiej ilości. Inną, również dosyć znaczącą różnicą jest też wokal Alicii, który tutaj jest głównie „krzykliwy” oraz bardziej agresywny. W przeciwieństwie do debiutu, więcej jest utworów szybkich i dynamicznych („Feels The Same”, „Kills to Be Resistant”, „Running”, „Not the Way”, „Either Way”, ”Hate and Control”) niż tych powolnych i w średnim tempie („Seeing It”, „Guess There”, „Blame”, „Focused”, „Spiral”, “You Could Be Wrong”). Z tą szybkością I tak jest z resztą różnie, bo często w środku utworów występują zmiany tempa i ciężaru (np. w „Hate and Control”). Pojawiają się też, jak na pierwszym krążku, harmonie wokalne (np. „Foucused” i w „Not the Way”), ale te już głównie w tych (sporadycznie) melodyjnych i spokojnych momentach.
Warstwa instrumentalna, poprzez zmianę konwencji, stała się bardziej wyrazista, i nie stanowi już tylko sprawnego podkładu dla wokalistki. Gra Clayton’a Parkera stała się znacznie cięższa, co w połączeniu z agresywną grą Wesley’a Mitchella, daje połączenie doskonałe. Bas też jest znacznie uwypuklony, przez co bardziej zauważalna jest też gra Reece’a Lazarusa.
Produkcja Alcii Bognanno jest jak zawsze bardzo dobra i, jak słychać, sprawdza się nie tylko z w melodyjnym graniu, za co należą się wyrazy uznania.
„Losing” jest już zupełnie innym albumem od poprzednika. Czy zmiana stylu wyszła zespołowi na dobre? W moim odczuciu, tak. Czy polecam ten album? Warto dać mu szansę, mimo zupełnie innego kierunku, który został na nim obrany. To nie jest już to samo melodyjne granie, tylko, w porównaniu do „Feels Like”, kawał potężnego grania.

Comments